Żałoba to proces, który nie rozpoczyna się naturalnie i przebiega podobnie u wszystkich. To jedno z najmniej zdefiniowanych doświadczeń i najmniej przewidywalnych stanów w życiu człowieka. Każdy przeżywa ją inaczej i w innym momencie ją zaczyna. Sam moment naturalnej śmierci kogoś bliskiego, nie otwiera ?automatycznie?procesu żałoby. Część z nas mniej lub bardziej świadomie ?zwleka? z jej przeżyciem obawiając się, że w codziennym życiu i szeregu zadań nie ma dla niej przestrzeni. Przekonujemy sami siebie, że nasze łzy, smutek, złość i żal mogą źle wpłynąć na funkcjonowanie rodziny, zwłaszcza jeśli mamy dzieci. Błędnie sądzimy, że nie wolno nam okazywać naszych uczuć, gdyż musimy być silni dla nich. Boimy się, że pogrążając się w żałobie zachwiejemy ich poczuciem bezpieczeństwa, co zostawi w nich ślad. Nie. One nie wiedząc nawet o tym czekają, co będzie dalej. Brak naszych fizycznych symptomów żałoby nie oznacza, że dzieci nie czują tego, co kotłuje się w naszym wnętrzu i to stanowi dopiero dla nich zagadkę oraz czynnik, który wpływa na nich niepokojąco. Jeśli my nie zaczniemy żałoby, nie powiemy im, że smutek jest naturalnym stanem po odejściu bliskiej osoby, one też nie rozpoczną żałoby. Odwlekanie tego momentu przez dorosłych w rodzinie, to odmowa powrotu do życia i oswojenia go w nowej sytuacji. Intensywniejsze niż kiedyś ?zajęcie? się życiem codziennym to nie jest przeżywanie żałoby tylko odwracanie uwagi od tego procesu. Żałoba powróci smutkiem i żalem. Do osoby, która odeszła albo do siebie, o nie dokończone rozmowy i nie domknięte sprawy. Żalem o to, że nasza relacja mogła być inna, lepsza, dojrzalsza. Może i mogła, ale nie odwrócimy czasu. Praca z żałobą, jeśli potrzeba to z terapeutą, uspokaja w nas to, co pulsuje i nie pozwala kontynuować drogi. Ktoś odszedł, ale MY zostajemy. Dla nas samych warto przebrnąć przez jedno z najtrudniejszych doświadczeń w życiu.