Przepracowanie, brak czasu dla siebie, trudności emocjonalne, brak satysfakcji z życia dają o sobie znać w ciele. Bóle mięśni, głowy, problemy z żołądkiem i dolegliwości kręgosłupa zaczynają by uciążliwe. Z pełnym przekonaniem zwalczamy je tabletkami (pomogą, nie zaszkodzą, przecież są bez recepty). Szukamy masażystów, pijemy zioła, rzadziej myślimy o jodze lub pokrewnych aktywnościach, aby zmierzyć się z dolegliwościami. W dalszej kolejności są wizyty u lekarzy i poszukiwanie przyczyn bólu. Lekarze pierwszego kontaktu doszukują się przyczyn, albo przekierowują do specjalistów. Procedura poszukiwania dobrostanu przedłuża się. Chwała tym lekarzom, którzy łączą nasze dwa byty i szukają przyczyn poza organami wewnętrznymi. W praktyce, po wielu tygodniach lub miesiącach pojawia się słowo: depresja. Nadużywane wtedy, kiedy dolegliwość nią nie jest. Bagatelizowana, kiedy zaczyna być groźna. Pokutujące stereotypy o wzięciu się w garść, zebraniu sił i myśleniu o tych, którzy mają zdecydowanie gorzej czynią wiele złego. W chorym wzbudzają poczucie winy i utrudniają leczenie. Zamykają chorego w jego świecie i wzmagają poczucie izolacji. To, że dobrze radzimy sobie z wieloma codziennymi problemami nie oznacza poradzenia sobie z depresją. Wizerunek niezależnych i silnych ludzi nie pomoże nam w walce z objawami, które same nie miną, ani nie zniweluje ich urlop. Zmęczenie, ból fizyczny, zmienność nastrojów, kłopoty ze snem i poczucie braku sprawczości są sygnałem do konsultacji. Nie warto czekać i zagłuszać tego, co wysyła nam ciało. Ilość czasu jaką przeznaczamy na fizyczną pielęgnację ciała jest niewspółmierne większa niż dbanie o psychiczną stronę naszego bycia. Czemu nie przestrzegamy naszego psychicznego BHP? Z niewiedzy? Braku gotowości do walki z chorobą, pracy nad sobą ? Braku czasu? Lęku przed stereotypami? Obawy przed stygmatyzacją? Ile osób, tyle odpowiedzi. Nadzieję przynosi coraz odważniejsze mówienie znanych osób o ich walce z depresją. Nie służy to z pewnością budowaniu wizerunku w mediach. Raczej wynika z potrzeby podzielenia się tym, przez co przeszli. Odkłamywanie kolejnego tabu i mówienie o kolejnej chorobie, która nieleczona może prowadzić do śmierci jest nieocenione. Warto samemu zadać w trosce o siebie pytanie: co musi się wydarzyć, abym pomógł sobie w cierpieniu?