O treningach interpersonalnych słyszałam wiele. Z różnych źródeł i od różnych osób. Każdy mówił o nim, jako o ważnym i istotnym doświadczeniu na drodze swojego rozwoju. Czym on jest? Mówiąc najprościej i ubierając w definicję, to spotkanie kilku lub kilkunastu osób gotowych na konfrontację z emocjami i uczuciami własnymi oraz innych uczestników kręgu.
Na otrzymanie informacji zwrotnej na swój temat od grupy. Informacji, która powstaje poprzez doświadczenie mojej osoby przez innych, a nie ocenę, jaka rodzi się komuś w głowie na mój temat. Osoby, które spotykają się na 40 godzin, siedzące naprzeciw siebie, pozwalają sobie na zaistnienie w grupie emocji, otworzenia się na innych , wysłuchania ich, wypowiedzenia swoich uczuć i bycia. W tym zespole, miejscu i czasie, bez napinki i aktorstwa. Po prostu bycia, bez przymusu odgrywania konkretnej roli, ?oczekiwanej społecznie?- takie koszmarne określenie padło ostatnio w jednej ze stacji radiowych. Zasadą nienaruszalną jest spuszczenie zasłony milczenia na wszystko, co usłyszę, zobaczę i doświadczę w kontakcie z innymi osobami. Wielofazowy trening interpersonalny, począwszy od fazy ostrożności poprzez fazę konfliktu i wreszcie spójności pozwala wybrzmieć wszystkim emocjom, które w nas siedzą. Uśpienie umysłu i wyłączenie zdolności analitycznych pozwala nazwać wszystko uczuciami.
Cisza jaka potrafi zapaść między uczestnikami jest inną formą kontaktu a nie spinającym nietaktem, którego na co dzień chcemy w kontaktach towarzyskich unikać. Pozwala na odpłynięcie i poukładanie w sobie emocji, jakie narastają, co nie przeszkadza nam być ciągle w grupie. Najważniejszym dla mnie przeżyciem treningu był tracony stopniowo lęk przed oceną ze strony innych uczestników, który towarzyszy jego pierwszej części. Następowało to powoli, aż do momentu, kiedy najważniejsze stało się powiedzenie tego, co jest we mnie a nie tego, co fajnie zabrzmi. Zatracenie jakiejś pozy, która świadomie lub nie, jest przez nas przyjmowana w różnych sytuacjach, każdego dnia.
Trening pozwala nam zmierzyć się ze stereotypami i gotowymi wzorcami, jakie mamy w głowie i jakie na co dzień stosujemy. Motywuje do poszukiwania tego, co jest trochę głębiej i nie widać tego od razu. Obrazuje, jak bardzo lubimy być w grupie choć często podkreślamy, że nasz indywidualizm pozwala nam doskonale funkcjonować poza nią. Wszystkim, którzy chcą lepiej poznać siebie, pójść krok dalej w rozwoju osobistym, dowiedzieć się jak umiejscowieni jesteśmy w grupie, gorąco polecam:-)