Co to znaczy: udało mi się? To znaczy, że co się właściwie wydarzyło? Co konkretnie zrobiłam, że osiągnęłam to, co chciałam? Udało mi się: zrobić fajny warsztat, przebiec półmaraton, zdać egzamin, napisać tekst na bloga itd., itp?.. Jak to brzmi? Dla jednych dobrze, dla innych coś zgrzyta. Ja jestem w grupie tych innych. Niechętnie używam tego słowa w kontekście swoich osiągnięć, ponieważ nie ma ono w sobie znamion sprawczości. Zdałam egzamin, bo się przygotowałam, przeprowadziłam ciekawy warsztat, bo wcześniej się przyłożyłam i włożyłam w to swoją pracę. Ktoś godzi studia z pracą, bo ma cel, determinację w sobie i ?udanie się? nie ma tu nic do rzeczy. Wtedy, kiedy mówię, że za moim powodzeniem stoi praca, czuję się lepiej i prawdziwiej. Jestem silniejsza i zdolna decydować o tym, co chcę robić. Wiem, że mam zasoby, plan działania i pracuję nad tym. Czemu w wypadku sukcesów odbieramy sobie zaszczyt bycia ich sprawcami? Dlaczego nie afirmujemy swoich wysiłków, które doprowadziły nas tu, gdzie jesteśmy?
Z niepowodzeniami rzecz ma się inaczej. Znów zawaliłam, to kolejna próba??.(tu wpisz, czego aktualnie pragniesz) i znów porażka?.. Co różni te dwa sformułowania? Udział własny w wydarzeniu.
Jak coś się udaje, to słyszę w sformułowaniu, że wydarzyło się to poza mną. Ot, spadło na mnie kilka kropel szczęścia i mam to, czego chciałam. Coś się wydarzyło bez mojego udziału, dopomogły siły wyższe i się udało. Nie ma fuksa. Jest nasza siła i działanie, które bezpośrednio wpływa na to, że albo osiągamy swój cel, albo nie.
Porażki i niepowodzenia to obszar, w którym chętniej szukamy efektów naszego działania. Bo ja jak zwykle, bo ja znów, ciągle, nigdy, bez przerwy itd. Najpierw jest żal do siebie, wytykanie sobie tego, co mogłam zrobić lepiej, dopilnować, zadziałać. Analiza swoich słabości w tę i z powrotem. Coś w nas krzyczy: Jestem do niczego, mogłam powiedzieć wtedy, gdybym pomyślała, gdybym zrobiła, gdybym więcej, gdybym mniej??..Myślenie odbierające motywację do działania.
Dobrze pisać, gorzej zrobić. Warto sprawdzać, jak to się ma u mnie. Nie mówić, że mi się coś udało, jeśli na to sobie zapracowałam. Powiedzieć: dobrze ułożyłam treningi, sumiennie ćwiczyłam i mam wybiegany dobry czas. Nie mówić o tym, że coś mi się udało, skoro z udaniem nie ma to nic wspólnego. To nie ja jestem do bani, tylko jakieś działania spowodowały, że mój cel oddala się w czasie albo wymaga zmiany, dostosowania do sytuacji. Zobacz co możesz zrobić i działaj. Idź dalej. Samo nie uda się nic. Do refleksji.To tyle lingwistyki ?.